Skutki wakacyjnego pracoholizmu.

01:52:00

Jako, że pańciostwo popadło w wakacyjny pracoholizm, pańciuniu wybył zagramanicę, a pańcia męczy futra rano
i wieczorem, no i w weekendy nie ma mowy o spaniu.  Bywa męczącą, ale bardzo atrakcyjnie.

Poza tym jesteśmy prze szczęśliwi, że w końcu w naszej okolicy pojawił się ktoś, kto na spontaniczne hasło "psiacer", które znaczy coś więcej niż rundka wokół pobliskiego parku, nie chowa się do szafy udając, że go nie ma, wręcz przeciwnie. Mowa o dziewczynach z Podróże z psem. W krótkim czasie na naszym wspólnym liczniku wybiło już kilka ładnych kilometrów, a jeszcze więcej mam nadzieję przed nami.

Przez ten ułamek czasu zdążyłyśmy nawet wypracować pewne rytuały. Ponieważ nasze psice bardzo intensywnie się witają - każdą wyprawę, większą i mniejszą musimy zacząć od 3 min wspólnego marszu, w innym przypadku nieznajomi mogą uznać, że dziewczyny chcą się zjeść :P

Tak więc na naszą ostatnią eskapadę musieliśmy dotrzeć na 2 koniec miasta, tylko po to by koleżanki przywitały się wcześniej niż po wejściu do pociągu. Całe transport komunikacją miejską należy do przyjemności :)



Jak się okazuję przepisy PKP uwzględniają podróż z 1 psem. Jak ktoś ma 2 "to albo musi znaleźć inną nawet obcą osobę, która na czas podróży zostanie opiekunem zwierzaka, albo zostawić go w domu". Oczywiście druga opcja wg nas nie wchodziła w grę, więc zakupiliśmy bilety: 1 człowiek + 1 pies + 1 bagaż (pies i bagaż wg cennika Przewozów Regionalnych płacą dokładnie tyle samo - 4,50zł). Po wejściu do pociągu trzeba było znaleźć kogoś kto z nami usiądzie
i będzie opiekunem jednego ze zwierzaków w czasie kontroli. Trudno nie było i szybko znalazł się bardzo miły Pan, który całą drogę miział kudłatą trójkę i bardzo wczuł się w rolę :)

Nasz psiacer rozpoczęliśmy w Międzyzdrojach

Idąc w kierunku centrum napotkaliśmy taki super stojak. Szkoda, że u nas są jedynie z papierowymi torebkami - są mało praktyczne.


Bardzo szybko doszliśmy do plaży, jednak zanim na nią weszliśmy, wędrowaliśmy kawałek wzdłuż, aby dojść do odpowiedniego wejścia.



Sektor wydzielony do spacerów ze zwierzętami mieści się od wejścia L do M. Kolejny odcinek to bardzo przyjemna równoległa do brzegu morza droga. W ten sposób powinnyśmy minąć plażę dla nudystów i za raz za nią wrócić na "dziki" odcinek i wędrować wzdłuż brzegu morza przez kilka km. Kolejne wejścia nie są już oznakowane, przez co ciut za wcześnie wróciłyśmy na plaże i część drogi pokonywałyśmy towarzystwie dość wyluzowanych ludzi ;)













Żeby dostać się do centrum Świnoujścia trzeba wyjść z plaży na wysokości dzielnicy Warszów i ominąć budowę gazoportu. Nam omijanie wyszło trochę dookoła, więc całościowo zamiast 16 km zrobiliśmy ponad 20. Przez to niestety zabrakło nam czasu na odwiedzenie psiej plaży w Świnoujściu, więc korzystając z przeprawy promowej udaliśmy się na kawę do centrum. Kawy nie uraczyłyśmy, gdyż żadna z działających tam kawiarni nie posiada innego mleka niż krowie :/
W zamian na trasie natrafiłyśmy na Muzeum Obrony Wybrzeża, którego nie udało nam się zobaczyć, ponieważ spóźniłyśmy się 15 min na wejście. Ciekawe, czy można zwiedzać w towarzystwie pupila. Na to pytanie niebawem powinniśmy dostać odp, gdyż dziś wysłałam maila z zapytaniem. Jeśli tak, to chętnie się tam wybierzemy :)


I tak po około 8 godzinach nadmorskich szaleństw wróciliśmy do Szczecina :)


P.s. Po prawej stronie na naszym blogu dołączyliśmy ankietę. Bardzo prosimy o udzielanie odp :) Może uda się coś w tej sprawie zadziałać :)




You Might Also Like

2 comments

  1. Pięknie zmęczone futra na ostatnim zdjęciu! Oglądając zdjęcia, aż mi się zachciało nadmorskiego spaceru!

    OdpowiedzUsuń
  2. Solidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.

    OdpowiedzUsuń

Facebook

Napisz

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *